A jednak przeglądanie zawartości komputera ma sens. Dawno nie otwierane foldery i pliki, zawierające często zapiski sprzed kilku lat... Swoją drogą nawet nie wiedziałam, że kilka lat temu popełniłam kilka drobnych tekstów, których w sumie nawet opowiadaniami nazwać do końca nie można. Oto jedno z nich. Nawet pamiętam okoliczności w których je napisałam.
Za kilka godzin mieli wziąć ślub.
Dziewczyna wstała z fotela na którym siedziała
i prędko wyszła ze swojego pokoju z miną, z której niewiele można było
wyczytać. Znalazła swojego ukochanego, siedzącego na kanapie w sąsiednim
pokoju, pstrykającego pilotem w celu przeskoczenia chyba jak największej ilości
kanałów w TV. Dziewczyna podeszła do niego, wyciągnęła rękę w jego stronę.
-Chodź.- powiedziała cicho, ale
dobrze wiedziała, że usłyszał. Spojrzał na nią zdziwiony, ale chwycił jej dłoń.
A ona wyprowadziła go na taras za domem.
Zatrzymała się, puściła jego dłoń i spojrzała na jego twarz.
-Jesteś pewien tego co ma się stać?-
zapytała głosem drżącym z obawy, że usłyszy odpowiedź, która dręczyła ją przez
całą noc, błądząc gdzieś na tyłach głowy. On spojrzał na nią, popatrzył w jej
piękne, niebieskie oczy, a ona miała nadzieję, że uda jej się wytrzymać to
spojrzenie, żeby jej kolana zostały w tej pozycji, w jakiej być powinny.
-Oczywiście, że tak- odpowiedział po
chwili- uprzejmie poprosiłaś, ja się zgodziłem, więc o co cho...
-Nie!- przerwała mu prędko, czując
jak do oczu napływają jej łzy. „On to robi tylko z uprzejmości!” krzyczał jej w głowie złośliwy głosik
„Nigdy cię nie pokocha, tak jak ty kochasz jego, głupia dziewczynko.”- Nie chcę
żeby tak było. Ślub to poważna sprawa, zmienia wszystko w życiu.
Głos drżał jej coraz bardziej, choć usilnie starała się być spokojna.
-A skąd wiesz jak będzie po ślubie? Skąd
wiesz, że coś się zmieni?- zapytał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, którego
ona nigdy wcześniej nie widziała. Nieco pobłażliwy, ale inny od wszystkich,
które od tylu miesięcy oglądała na jego twarzy.
-Z bardzo prostej przyczyny-
powiedziała, pewna jak nigdy swoich słów- Wiem, jestem niemalże pewna, że Ty
mnie nie kochasz.- te ostatnie zabolały ją. Poczuła jak zaczynają piec ją oczy
pod powiekami, które na chwile zamknęła. Odwróciła głowę w bok, starając się
odgonić piekące, słone łzy. Poczekajcie jeszcze chwilę. Dziewczyna była
niemalże pewna tego co zaraz usłyszy : „Masz rację, nie kocham cię.”
Ale on ją zaskoczył. Podszedł do niej, objął ją w pasie tak mocno, jakby nigdy
w życiu nie chciał jej już puścić. Spojrzał jej głęboko w oczy, a ona poczuła,
że topi się w ich blasku. Czuła ciepło jego ciała, czuła jego cudowny zapach.
-Mam cię kochać sam?- zapytał, nie
przestając świdrować jej wzrokiem nawet na chwilę. Ona wreszcie zrozumiała.
Zrozumiała, że wszystkie jej obawy były dziecinnie głupie. Zasłoniła sobie usta
ręką i zacisnęła powieki, starając się powstrzymać łzy, które tak bezczelnie
pchały się, aby płynąć po jej policzkach. Tylko już nie z goryczy. Po chwili
znów patrzyła w jego cudne oczy, ale nie była w stanie wykrztusić z siebie
żadnych słów. Pokręciła tylko przecząco głową, mając nadzieję, że on wyczyta w
jej duszy, że ona go kocha. Zauważył. Tym razem to jego oczy powiększyły się do
rozmiarów spodków od ich ulubionej zastawy.
-Aż tyle o tobie nie wiedziałem?-
zapytał. Ona pokiwała potakująco. Chłopak przyciągnął ją bliżej siebie,
przytulił i pocałował w głowę. Ona oplotła go rękoma w pasie i wtuliła głowę w
jego tors, myśląc o tym, że teraz wszystko będzie inaczej. Nagle do jej uszu i
głowy, przepełnionej mnóstwem przekrzykujących się myśli dotarł cichy szept
głosu, który rozpoznałaby stojąc choćby na krańcu świata.
-Kocham cię.- powiedział. I już nic
więcej nie trzeba było mówić.