czwartek, 14 sierpnia 2014

Farewell to the past, pt2

-Jesteś magiem?- spytała, starając się zachować spokój w głosie. Bycie magiem to ostatnia profesja o jaką by go podejrzewała. Jednak to co zrobił było w jakiś sposób piękne.
- Cóż... można tak to nazwać.- powiedział i nieco przyśpieszył kroku.
-Hej!- teraz ona próbowała go dogonić. -Nie uciekaj! Powiedziałam coś nie tak?
Próbowała dotrzymać mu kroku, niestety z marnym skutkiem.
- Nie Panienko! Skąd! - zatrzymał się tak nagle, że Ninde na niego wpadła. Chwycił ją w pasie żeby się nie przewróciła.- Zwyczajnie... nie podoba mi się to co potrafię.
Do księżniczki nie dotarły ostatnie słowa mężczyzny, gdyż rozważała właśnie poprzedni gest Josha. Niby powinna poczuć się niezręcznie, wręcz źle, odsunąć się i stanąć w odpowiedniej odległości, ale chwilowo miała w nosie wszelkie dworskie konwenanse..
-Ale dlaczego?- spytała, gdy już do jej ślicznej niebieskiej główki dotarły jego słowa.
- Nemira, moja nauczycielka, uciekła, bo potężni magowie to potężni wrogowie lub sprzymierzeńcy. Nauczyła mnie wszystkiego, pomimo że nie chciałem. Wolę się z tym nie chwalić...- powiedział uśmiechając się smutno. Nie puszczał jej wciąż.
-Nie rozumiem... Ale jeżeli nie chcesz, nie będę dalej wnikać. - Ninde spojrzała mu w oczy, wciąż tocząc w głowie bitwę. ”Księżniczce nie przystoi aż tak spoufalać się z obcym mężczyzną” przypomniała sobie nauki jednej z guwernantek.
-Chrzanić to...- mruknęła, po czym natychmiast zakryła usta dłonią.
- Panienka o mnie mówi? – zapytał, przysuwając twarz niebezpiecznie blisko jej i delikatnie odsunął jej dłoń z ust.
-Nie...- szepnęła onieśmielona jego bliskością -Nie o Tobie...
Nie mogła się ruszyć, stała trochę sparaliżowana, nie wiedząc co zrobić.
Odepchnąć go? Czy pozostawić wszystko samemu sobie...? takie myśli kołatały jej się w tej  w głowie.
Jego usta zbliżyły się jeszcze bardziej. Brakowało zaledwie kilku milimetrów żeby się zetknęły.
- Księżniczkom chyba nie przystoi takie słownictwo? –zapytał uśmiechnąwszy się zawadiacko.
- Zresztą chrzanić to... prawda?
-Prawda...-powiedziała prawie niesłyszalnie. Był już tak blisko, tak piekielnie blisko, że oplotła ramionami jego szyję, zupełnie nie wiedząc co ją opętało. Usta Josha delikatnie  musnęły wargi księżniczki Ninde. Następnie, z triumfującym uśmiechem szepnął jej do ucha:
-Muszę iść. Odezwę się.
I zniknął w alejkach Eden Garden, najwspanialszego miejskiego ogrodu w stolicy królestwa Karrioderron.
Księżniczka stała kilka minut na środku piaszczystej dróżki, po czym naciągnęła kaptur mocniej na twarz i starając się nie zwracać niczyjej uwagi, a zwłaszcza pałacowej straży, wróciła do swoich komnat w Mirradel.
Kilka następnych tygodni upłynęło jej na czekaniu na wiadomość od Josha i zastanawianiu się kim on właściwie jest. Niezbyt to godne zachowanie następczyni tronu elfiego królestwa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz